Events

MADIS

today7 października 2023 146 13 5

Background
share close

Największą satysfakcję osiągamy gdy zrealizujemy zamierzony cel a efekt końcowy nas zadowala. Nie mniej jednak satysfakcje mogą przynieść nawet te małe sukcesy.

Amadeusz Małkowski znany wielu fanom el-muzyki jako MADIS w dniu 14.09.2023 odwiedził Poznań, ja natomiast wykorzystałem tę okazję by się z nim spotkać i porozmawiać. Aby nieco bliżej przedstawić Wam tę osobę.
Termin nie był dość komfortowy, nie będę tutaj nikogo oszukiwał. Amadeusz był w czasie swojej mini trasy, promującej swój najnowszy album „Plains Of Elysium” Za sobą miał koncerty w Warszawie oraz w Krakowie.
Problematyka jednak polegała na tym iż był to przeddzień koncertu jaki miał odbyć się w Poznaniu. Bowiem Klub Muzyczny B17 przy ulicy Bułgarskiej 17 w piątek rozbrzmiał muzyką elektroniczną. A już następnego dnia trzeba było wszystko przewieźć i podłączyć we Wrocławiu. Jak było na koncercie, jakie emocje, o tym wypowiem się pod koniec tego materiału.

 Jako że trochę się interesuję muzyką, dla osoby która jest całym zespołem na scenie, obsługuje wszystkie swoje instrumenty a jest ich co nieco to wymaga też skupienia aby wszystko dobrze podłączyć, sprawdzić, przetestować, przygotować do koncertu.
Oczywiście że nikt się nie przyzna do tego że zawsze jest to stresujące. Tym bardziej że ma się do czynienia z całkiem sporą ilością przewodów sygnałowych a moim zdanie te mogą zawieść najszybciej.

Ale znowu cofnijmy się do 14.09.2023 wróćmy na chwilę do dnia wywiadu i zacisznego miejsca w którym mogliśmy poczóć się swobodnie.
Bardzo ważne etapy w życiu Amadeusza to przede wszystkim ten początek kiedy to zetknął się z muzyką elektroniczną dzięki swoim rodzicom. (Ja musże podziękować rodzicom za to że taki a nie innym wybór muzyki)
To dzięki nim usłyszał pierwsze dźwięki syntezatorowe, możliwości jakie dają urządzenia elektroniczne. Oczywiście wiadomo i ktoś powie że historia z J. M. Jarre jest oklepana. Być może, ale każda jest inna. Bo przyznajcie sami czy spodziewaliście się że to rodzice będą tym zapalnikiem, a może zawleczką.

Kolejny etap to talent jaki okazywał do instrumentów klawiszowych, i tak też został on odkryty przez nauczyciela muzyki który widząc tę smykałkę czasem pożyczał do domu keyboard, lecz polecił rodzicom i też samemu Amadeuszowi by zastanowić się nad szkołą muzyczną, bo czemu nie wykorzystać tego talentu.

Szkoła muzyczna, jak sam powiedział ” Nie cierpię grać z nut 🙂 ” była okresem przejściowym gdyż wytrzymał w niej 3 lata. Jednak to co pozyskał, wiedzę a raczej teorie muzyczną ceni sobie i jest to oczywiście duży dodatek w jego karjeże. Jak sam powiedział
„przy komponowaniu znajomość nut może nie jest aż tak istotna ale…”
Ale moim zdaniem na wcześniejszym czy też późniejszym etapie się przydaje, i to nawet bardzo. Być może fakt że ją posiada i wykorzystuje nawet podświadomie to jednak ta wiedza jest wykorzystywana w czasie gdy pracuje nad jakimiś utworami.
Sam zaś mówi że do swoich utworów muzycznych podchodzi bardziej wykorzystując swój słuch.

Czym skorupka za młodu….
To jest trafne powiedziane ale czy rodzice już przy narodzinach czuli pismo nosem dając takie a nie inne imię dla swojego syna? Amadeusz.   🙂
Tak skorupka ewidentnie nasiąkała muzyką i brzmieniami J.M.Jarre za młodu i było to słychać przy pierwszym wydaniu cyfrowym. Oczywiście MADIS w rozmowie opowiedział bardzo wiele o tym fakcie, owszem singiel jest przepełniony brzmieniami J.M.Jarre lecz jest to zabieg świadomy, ścieżka którą chciał podążać. 

„Desert Of Lost Souls” To swego rodzaju hołd  dla wielkiego muzyka, którego dźwięki trafiały do niego za młodych lat. Też spełnienie poniekąd swoich marzeń, stworzenie swoich utworów opartych na charakterystycznych dźwiękach. Jest to wydanie specyficzne bo zawiera kilka wariacji kompozycyjnych tytułowego utworu. Mimo potężnego ukłonu do dźwięków znanych nam wszystkim mamy, jakby to ująć lekkie rozdwojenie jaźni.
Jednak miło zobaczyć a dokładnie posłuchać czegoś co powstało z szacunku do innego wielkiego artysty.

„Sea of Tranquility” tak naprawdę można powiedzieć pierwszy debiutancki album.
Doczekał się on wydania zarówno na CD jak i Winylowej wersji. Co niezmiernie cieszy.
Słuchając tego albumu nadal możemy doświadczyć znane nam już dobrze i charakterystyczne dźwięki. Jest już ich znacznie mniej.
Płyta do której inspiracją był księżyc a dokładnie pewien obszar na jego powierzchni. Słucha się jej bardzo przyjemnie i lekko, charakterystyczne dźwięki powodują iż nasze zainteresowanie jest nieco mocniejsze, jednak po mimo wszystko MADIS przekazał mi że nie ma co na siłę szukać nowych brzmień, a też nie wyzbędzie się do końca brzmień pochłoniętych za młodu.

Kreowanie nowych dźwięków jest to niezwykle trudne w obecnych czasach. Potwierdził to też Amadeusz. Ja dodam jeszcze tylko iż często muzyk który stworzy jakieś swoje nietypowe brzmienie, które dla niego jest unikalne może nagle okazać się dźwiękiem który ktoś już kiedyś zagrał, wybrzmiał, może w innym zupełnie gatunku muzycznym.

„Plains Of Elysium”
Rozmowa którą przeprowadziłem miała miejsce w czasie mini trasy koncertowej powiązanej z tą konkretnie płytą. Jest to kolejny etap w życiu MADIS`a i jego twórczości. „Tak jak w Sea of Tranquility” motywem przewodnim był księżyc i konkretny obszar na jego powierzchni. Tak w tym przypadku przyszła kolej na Marsa.

I też chodzi o konkretny obszar na tej planecie Plains Of Elysium.
Podróż na odmienną i odległą planetę która jest na razie poza zasięgiem ludzkości, na razie są plany i przygotowania. A wszystko to wskazuje i daje nam nadzieję że najprawdopodobniej w przyszłości człowiek zrobi pierwszy krok na czerwonej planecie.
Na tej płycie jeszcze gdzie nie gdzie słychać bardzo charakterystyczne dźwięki ale jest to już inny MADIS. Aranżacje są nasycone marzeniami, i przygodą. Nadzieją i lekkim strachem przed nieznanym.

Poszukiwania i odmienność.
Każdy muzyk prędzej czy później będzie chciał poeksperymentować z innymi brzmieniami, czy to brzmieniami instrumentów klasycznych, akustycznych, w przypadku muzyków tworzących el-muzykę czy to odwrotnie w przypadku muzyków tworzących na instrumentach akustycznych, klasycznych. To jest natura. Natura człowieka, jego ciekawość.

Eksperyment czy też nie. „Sail” odmienny album który został wydany po „Sea of Tranquility” a przed „Plains of Elysium”
Podróż ale jak że ciekawa. W rozmowie Amadeusz zdradził mi że uwielbia morze. Uwielbia jeździć nad Bałtyk i spacerować po plaży wpatrując się w morską dal. Daje to odprężenie ale taż przyniosło to inny skutek. Pojawił się pomysł. Pomysł aby zrobić coś innego, spróbować.
Jak powiadają, lepiej spróbować niż żałować.

Album ten to przede wszystkim chęć odpłynięcia, odbicia od bezpiecznego brzegu i wypłynięcie w nieznane, tak jak i w przenośni tak i w rzeczywistości. Nieznane obszary muzyczne, praca z gitarzystą, praca z wokalem. Gdzie do ostatniej chwili utwór „Siren’s Symphony” który znajduje się na tym albumie był kilkukrotnie odkładany na bok. Do „szafki”
Wszystko to za sprawą tego że nigdy ten utwór nie zabrzmiał tak jak powinien tak jak chciał MADIS.
Początkowo wykorzystując sample wokalne modyfikując je, nie udało się stworzyć właściwego klimatu, wnioskując z rozmowy. Był to nadal zbyt elektronicznie brzmiący utwór.
Na horyzoncie jednak pokazała się wokalistka Kyrah Aylin. Chęć współpracy została wysłana jednak brak odpowiedzi spowodował że po raz kolejny utwór ten trafił do „szuflady”
Udało się jednak bowiem pojawiła się pozytywna odpowiedź ze strony wokalistki, choć czas był napięty, powstała ścieżka dźwiękowa z wokalem ale jednak coś nie dawało Amadeuszowi spokoju. Pewnego dnia postanowił że będzie improwizował na brzmieniu fortepianowym do samego wokalu, czystego głosu. I tak można powiedzieć z improwizacji do improwizacji, z dźwięku do dźwięku, brzmienie po brzmieniu. Powstał zupełnie nowy utwór który właśnie znajduje się na tej płycie. Mnie osobiście zafascynował. 

Czasem podróż w nieznane może przynieść interesujące efekty, to słychać na płycie „Sail” Jest to nieco inaczej brzmiący ale ten sam MADIS. Trochę odpływa, jednak cały czas jakby z obawy przed nieznanym, jest zarzucona cuma do nabrzeża, bardzo długa.
Za to w bardzo istotnych dwóch utworach, mogę powiedzieć że lęk i obawa znikła.
Być może pojawiły się na horyzoncie jakieś burzowe chmury, Amadeusz postanowił w nie wpłynąć. Zaś wszystko działo się tak gwałtownie tak dynamicznie że nagle znalazł się w miejscu gdzie nie widać żadnego lądu. Słysząc głos kobiecy, można wyczuć obawę jak i nadzieję.
Tak mogę podsumować dźwięki jakie docierały do mnie z płyty „Sail”

Klub Muzyczny B17 Poznań 15.09.2023
Koncert, dla mnie zawsze jest to wydarzenie które ma kilka emocji, raz że uwielbiam muzykę elektroniczną a dokładniej el-muzykę by nie było wątpliwości. Dwa, jest to występ na żywo.

Oraz miałem okazję przeprowadzić rozmowę z samym muzykiem Amadeuszem Małkowskim MADIS`em. A także sam fakt iż sam bawię się dźwiękami usiłując stworzyć ciekawe brzmienia które w rezultacie dadzą jakiś utwór, czasami wychodzi czasami nie (ale to inna historia). Przez co zupełnie inaczej odbieram muzykę inaczej reaguję na ilość dźwięków i ich połączenia.

Z innej strony Poznań to dość specyficzna publika to miejsce z którego wywodzi się Marek Biliński, znany i szanowany w świecie el-muzyki muzyk, przez niektórych nazywany Polskim J.M.Jarre`m.
Jak więc odebrałem koncert?
Przede wszystkim muszę pogratulować gdyż pojawili się słuchacze z poza granic Polski, Francja, Belgia, Wielka Brytania  i o ile dobrze usłyszałem nawet ktoś z Finlandii, to cieszy.
Nie wiem czy tak wyszło czy MADIS po prostu lubi wyzwania ale Klub Muzyczny B17 raczej nie jest stworzony do koncertów. Trudny kształt i co za tym idzie akustyka. Niestety betonowe ściany sali pozbawione jakichkolwiek elementów wygłuszenia dają bardzo mocny rezonans.

Jednak udało się ustawić nagłośnienie optymalnie, nie było ono też zbyt głośne, cóż kubatura i materiał ścian powodował że w niektórych utworach gubiły się dźwięki.
Ale te nieliczne mankamenty nie były aż tak przeszkadzające. Może moje ucho jest nad wrażliwe i zbyt mocno wyczulone.

Koncert bardzo interesujący, muzyka elektroniczna połączona z ciekawymi wizualizacjami wyświetlanymi na ekranie, światła, i dźwięki. Wszystko się ze sobą łączyło i przeplatało opowiadając interesującą historię. Można powiedzieć że był to spektakl, dźwięków i światła. Coś co w muzyce tego typu jest wielce stosowne.

Podróż w nieznane, i znane zakądki dźwięków MADIS`a. Publiczność Poznańska choć trudna chyba potrafi docenić. Po każdym utworze było słychać brawa, jednak gdy koncert się zakończył, miało się wrażenie niedosytu. O tym niedosycie dała znać zgromadzona publika i to spowodowało małą dogrywkę. Jako że klub de facto mieści się w części stadionu miejskiego Poznania to jak że pasuje to słowo, dogrywka.

Była to mocna dogrywka, bowiem zaczęła się od własnej aranżacji znanego utworu Ewangelos Odiseas Papatanasiu czyli Vangelisa. Który dostał od MIDAS`a zmienioną aranżacje, a był odegrany w ramach hołdu dla nieżyjącego już wspaniałego kompozytora i twórcy muzyki nie tylko elektronicznej ale też i filmowej. To zostało przyjęte brawami jak tylko zabrzmiały pierwsze dźwięki, mnie osobiście cała atmosfera lekko wzruszyła zaś po wykonanym utworze rozległy się gromkie brawa.
Jak dogrywka to powiadają że na całego, tak też było, MADIS dał popis muzyczny, trochę szaleństwa i modulacji na żywo. Dało się odczuć że to jest taki właściwy finał.
Zatem muszę to powiedzieć, było z pompą.
Koniec koncertu to już oklaski na stojąco. Czyli koncert został przyjęty bardzo dobrze, oczywiście Amadeusz zapowiedział że za chwile podejdzie do stolika na którym można było zakupić płyty jak i inne drobiazgi czy choćby koszulki. Będzie to chwila na autograf czy zdjęcie, jest to zawsze niezmiernie miłe i sympatyczne ze strony artysty, znaleźć moment, chwilę dla swoich odbiorców.

Mógłbym powiedzieć, byłem widziałem chleb i wino spożywałem, lecz skłamałbym.

Prawda taka iż wsłuchiwałem się w dźwięki zaś oczy obserwowały pracę świateł i ruchome obrazy rzucane na ekran. 
Umysł zaś to wszystko chłonął.

A po koncercie i mnie się udało, nawet coś więcej…

Za możliwość rozmowy oraz możliwość bycia na koncercie bardzo dziękuję.
Zaś wam drodzy czytelnicy, jeśli tylko lubicie muzykę elektroniczną czy też el-muzykę, jeśli będziecie mieli okazję, to zapraszam i polecam zobaczyć i wysłuchać na żywo jak gra MADIS.

Satysfakcje, budujemy z różnych sukcesów tych większych i tych mniejszych. Mam nadzieję że sam fakt wydania kolejnej płyty przyniósł satysfakcję mojemu rozmówcy.
Również myślę że trasa promująca choć składająca się tylko z czterech koncertów dała wiele radości i też przyczyniła się do jeszcze większej satysfakcji. Mam nadzieję że Poznań będzie stałym punktem koncertowym w przyszłości.
Dla mnie taka okazja do rozmowy również była sukcesem. Co bardzo mnie cieszy i motywuje do dalszych działań. Nie tylko tych wokół radia ale i innych bardziej osobistych.

Z czystej grzeczności i etyki muszę podziękować Menadżerom Hotelu Platinium Residence Boutique przy ulicy Reymonta 19 w Poznaniu. Przyznam się że trochę na wariackich papierach, lecz się udało. To dzięki nim dało się znaleźć miejsce do przeprowadzenia rozmowy w warunkach komfortowych.
Za co bardzo dziękuję. 

Written by: Sebastian Kierzenka

Oceń
0%