inne.radio Inna Strona Muzyki
HIATUS Festival. Dość obszerne wydarzenie, które w tym roku uraczyło Słuchaczy koncertami.
To też zwróciło moją uwagę. Choć nie tylko.
Koncerty, bowiem mowa tutaj o dwóch, odbyły się w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu.
Pierwszy z nich miał miejsce w piątek 18.11.2022 o godzinie 20:00 na scenie pojawili się pierwsi wykonawcy. No może z małym poślizgiem czasowy, ale szczerze, to nie było żadne opóźnienie.
Drugi koncert miał miejsce 19.11.2022, również rozpoczęcie o godzinie 20:00.
Muzyków podczas obu koncertów ugościła Sala Wielka w “CK Zamek”
Tutaj na wstępie dodam że to nie jedyne wydarzenie jakie towarzyszyło temu festiwalowi. Nie mniej jednak ja pozwolę sobie na skupienie Waszej uwagi na pierwszym koncercie. Dzięki uprzejmości organizatora mogłem tam być i wsłuchiwać się w dźwięki jakie były generowane przez muzyków.
Dlaczego opowiem o jednym. Cóż, mogę powiedzieć tylko tyle iż bardzo żałuję że nie byłem wstanie być na drugim.
Zanim jednak przejdziemy do sedna sprawy to może jeszcze dopowiem iż na mają uwagę zwrócił pewien zapis jaki organizator umieści opisując owe koncerty, “Tegoroczna – trzecia edycja festiwalu Hiatus stawia na wyjątkowych przedstawicieli świata muzyki elektronicznej i niezależnej z Polski i zagranicy.”
Jako osoba zajmująca się muzyką elektroniczną wiadomo że takie słowa działają jak przysłowiowa płachta na byka.
Nie mniej jednak doskonale sobie zdaję sprawę iż odmian i form muzyki elektronicznej jest cała masa. Pozwolę sobie teraz przejść do koncertu i swoich własnych subtelnych odczuć jakie mi towarzyszyły podczas słuchania muzyki.
Pierwszym zespołem jaki pojawił się na scenie w piątkowy wieczór był “Atol Atol Atol” z Wrocławia.
Ciekawy projekt, nietypowy, bardzo awangardowy. Można było poczuć moc efektów nakładanych na brzmienia czy to gitar, perkusji. Ale też można było doznać nietypowego brzmienia generowanego przez specjalny zestaw, w którego ducha tchnęła wokalistka.
Jak by można było określić muzykę tego zespołu, nietypowa? To jest moim zdaniem za słabe określenie. Trochę rozbiję dla ciekawskich jak ja do ich wykonania podszedłem. Rock, Jazz, Acid, Electro. Underground z ekstrawagancją i odważnym eksperymentalnym brzmieniem. Jednym zdaniem ujmując, bardzo awangardowe, eksperymentalne i odważne brzmienie.
Tak upłynęła pierwsza godzina.
Drugą godzinę otworzy projekt muzyczny stworzony przez Irka Wojtczaka i Kamila Piotrowicza do których dołącza ze swoimi “zabawkami” elektronicznymi Hubert Karmiński. Tworząc to nietypowe trio.
Dlaczego nietypowe. Zaraz to wyjaśnię. Pierwsze dźwięki brzmią nieco chaotycznie ale są spójne. Słychać ewidentnie zacięcie Jazzowe muzyków. Jednak za chwilę zaczynamy słyszeć elementy dźwięku bardzo charakterystyczne dla muzyki elektronicznej. Oscylator na niskim ustawieniu lub jakiś generator. Po czym dochodzą kolejne coraz bardziej pobudzające ciekawość dźwięki. Włącza się nie śmiało kolejny instrument a fortepian przechodzi w fazę eksperymentu, po czym w stan Jazzowego akompaniamentu na zmianę z wiodącymi frazami. Do tych dźwięków pięknie i tajemniczo komponowane tło, które wypełnione jest elementami elektroniki, oraz modulowanymi brzmieniami instrumentów. Przechwyconymi przez moduły znajdujące się w „zabawkach” elektronicznych. Operowanie i modulowanie tymi niezwykłymi dźwiękami prowadzi nas w nieznane dotąd obszary dźwięku. Całość doprawiona bardzo subtelnym zmiennym oświetleniem. Które podkreśla charakter muzycznego przedstawienia jakie zaprezentowało nam owe Trio.
Eksperymentalnie i jazzowo. Ale wszystko subtelnie wyważone, z dodatkiem tajemnicy i małego niedopowiedzenia.
Trzecią i zarazem ostatnią godzinę koncertu wypełniła Puce Mary pochodząca z Dani, obecnie mieszkająca i tworząca we Francji.
Jej muzyka była od razu czymś w rodzaju uderzenia fali dźwiękowej, lecz pozytywnej. Wibrujący bas, który wręcz chciał powiększyć salę, z elementami tajemniczych szeptów i dźwięków naturalnych. Wszystko to w towarzystwie niskiej częstotliwości która wibrowała i co chwile dawała nam do zrozumienia że jest ważna, tworzyło wrażenie czegoś dobrze nam znanego z życia codziennego.
Mimo to trudno określić co to takiego. Te odpowiednie częstotliwości następujące po sobie były coraz bardziej hipnotyzujące. Coraz bardziej nas wciągały. Do tego stopnia iż nawet elementy przeciwstawne achromatyczne, wysokiej częstotliwości, które miały nas co jakiś czas ocknąć z hipnozy, stawały się spójne.
Niesamowity eksperyment muzyczny dla mnie. Elektronika zupełnie innego wymiaru. Nie mam prawa tutaj określać gatunku a nawet gdybym, to bym się nie odważył. Było to coś zupełnie innego.
Pływające czerwone światło tylko i wyłącznie pogłębiało stan hipnozy i chłonięcia każdego detalu dźwiękowego który wykradał się poza niską częstotliwość.
Warto było być od samego początku do samego końca. Te trzy różne wykonania były niezwykłą podróżą dla mnie. Ale i też pewnego rodzaju ewolucją. Otwarcia własnego ucha na nietypowe brzmienia. Nie będę głosił ocen każdego wykonania. Dla mnie to było niezwykłe doświadczenie.
Była to już trzecia edycja HIATUS Festival.
Tu mogę jedno powiedzieć, mam nadzieję że kolejne będą równie ciekawym przeżyciem muzycznym. Jeśli tak, to z pewnością warto się wybrać na koncerty lub koncert w przyszłości. Doznać na własne uszy, nietypowego muzykowania. Ekstrawagancji, nietuzinkowych połączeń dźwiękowych i brzmieniowych. Awangardowy eksperyment to chyba dobre określenie.
Zdaję sobie również sprawę że nie jest to muzyka dla każdego. Ale jeśli jesteście otwarci na coś nietypowego, znudzeni powtarzalnymi schematami. Powielanymi przez wielu artystów. Warto się zastanowić. Być może taka muzyka będzie swego rodzaju odkryciem dla Was.
Written by: Sebastian Kierzenka
© INNE.RADIO 2020-2024